26. kwietnia 2016 r. odbył się „Alien Day”, który miał za zadanie uświetnić 30-tą rocznicę premiery filmu Jamesa Camerona pt.: „Aliens”. Celebracji, w ramach której legendarny film (jak i jego poprzednik w reżyserii Ridleya Scotta) powrócił na duże ekrany, towarzyszyły różnego rodzaju wydarzenia, głównie o charakterze komercyjnym. Specjalnie na tę okazję do sprzedaży były przygotowane gry, figurki, koszulki, obuwie, itd. Nie zabrakło również komiksów. Legendarny (zwłaszcza w kontekście serii „Alien”) wydawca Dark Horse Comics postanowił świętować „Alien Day” reedycją pierwszej, wydanej przez siebie, serii komiksów o Obcych. Był to doskonały pomysł i rad jestem, że został zrealizowany. Dzięki temu otrzymaliśmy jedno z najciekawszych komiksowych wznowień ostatnich lat.
Rocznicowe
wydanie zostało ochrzczone tytułem „Aliens
30th Anniversary: The Original Comics Series” i zawarło serię, znaną obecnie pod tytułem
„Outbreak” (pierwotnie wydana jako „Aliens”), która ukazała się
oryginalnie między czerwcami 1988 i 89 r..
W
zgodzie z innymi tego typu wydaniami zbiorczymi dołączono również
pokrewne komiksy, w tym wypadku „Alien
– Short Story: Theory of Alien Propagation”
(oryg. listopad 1988 r., w ramach „Dark Horse Presents”) wklejone
bezpośrednio w „Outbreak” oraz „Lucky”
(oryg. wrzesień 1996 r., w ramach „A
Decade of Dark Horse”),
który stanowi efekt zjednania się całej ekipy odpowiedzialnej za
„Outbreak”. Całość ma trochę większy niż zwykle
rozmiar (8 x 12 cm), twardą oprawę i czarne brzegi stron (co robi
spore wrażenie). Zebrane komiksy zaprezentowane są w czerni i
bieli, tak jak były wydane oryginalnie (pierwotnie kolorowy „Lucky”
został przerobiony, aby utrzymać płynność stylistyczną
reedycji). Zawarta w tym zestawie wersja „Outbreak”, to
nieokrojona i niezmieniona wersja oryginalna, o czym więcej napiszę
później. Rocznicowa reedycja zawiera też wstęp i posłowie
autorów: Marka
Verheidena
(scenariusz) i Marka
A. Nelsona
(rysunek).
Z jakim komiksem mamy zatem do
czynienia? Jaka jest opowiedziana w nim historia oraz jak została
przedstawiona wizualnie? Czy komiks zestarzał się przez te 28 lat?
„Outbreak”,
to bezpośrednia kontynuacja „Aliens” Camerona, i co w tym
wypadku istotne, jedyna historia jaka powstała w momencie, kiedy
oficjalnej kontynuacji jeszcze nie było. Autorzy podeszli do tematu
odważnie.
Opowieść zaczyna się 10 lat po wydarzeniach z „Aliens”. Po powrocie na Ziemię, drogi postaci, ocalałych z wydarzeń na planecie Acheron, rozeszły się w owitych mgłą tajemnicy okolicznościach.
Dwayne Hicks (teraz już Sierżant, a nie Kapral), bez powodzenia próbował ponownie zaadaptować się do społeczeństwa. Spędził wiele miesięcy w szpitalu gdzie opatrywano ranę, która powstała na jego twarzy po kontakcie ze żrącą krwią Obcego. Z tego też powodu, Hicks wywołuje u otaczających go ludzi wstręt i strach przed zakażeniem, co wpędza go w depresję i alkoholizm.
W tym czasie Newt zostaje umieszczona w zakładzie dla obłąkanych, w którym lekarze bez skutku próbują wyleczyć ją z paranoi wywołanej powtarzającymi się koszmarami związanymi z Obcymi.
O Ellen Ripley (która nie pojawia się w tym komiksie) nie wiadomo nic poza tym, że jej losy również nie potoczyły się w zbyt kolorowy sposób.
Opowieść zaczyna się 10 lat po wydarzeniach z „Aliens”. Po powrocie na Ziemię, drogi postaci, ocalałych z wydarzeń na planecie Acheron, rozeszły się w owitych mgłą tajemnicy okolicznościach.
Dwayne Hicks (teraz już Sierżant, a nie Kapral), bez powodzenia próbował ponownie zaadaptować się do społeczeństwa. Spędził wiele miesięcy w szpitalu gdzie opatrywano ranę, która powstała na jego twarzy po kontakcie ze żrącą krwią Obcego. Z tego też powodu, Hicks wywołuje u otaczających go ludzi wstręt i strach przed zakażeniem, co wpędza go w depresję i alkoholizm.
W tym czasie Newt zostaje umieszczona w zakładzie dla obłąkanych, w którym lekarze bez skutku próbują wyleczyć ją z paranoi wywołanej powtarzającymi się koszmarami związanymi z Obcymi.
O Ellen Ripley (która nie pojawia się w tym komiksie) nie wiadomo nic poza tym, że jej losy również nie potoczyły się w zbyt kolorowy sposób.
Jak widzicie, „Aliens” nie
ma tutaj happy endu dla naszych bohaterów. Ucieczka przed Obcymi
otworzyła tylko przed nimi świat traumy i niezrozumienia.
Kiedy odkryta zostaje „rodzinna” planeta Obcych, zaślepiony do nich nienawiścią Hicks godzi się wziąć udział w ekspedycji mającej na celu przechwycenie (!!) jaj i zniszczenie gniazda.
Przed odlotem, odwiedza on w szpitalu Newt, która wyjawia mu, że lekarze zrobili z jej życia piekło i w obliczu wielu bezskutecznych terapii, chcą operacyjnie wymazać jej pamięć. Błaga również, aby zabrał ją ze sobą. Hicks decyduje się uwolnić Newt z ośrodka i razem opuszczają Ziemię w towarzystwie grupy marines. Ich śladem podąża inny statek z bardzo niebezpieczną załogą. W tym czasie, Obcy odbywa podróż na naszą planetę, oczywiście zakamuflowany w ciele „zapłodnionego” człowieka. Narodzony stwór (który okazuje się być Królową) przechodzi w ręce korporacji naukowej, która rozpoczyna masową „produkcję” istot. Wszystko wymyka się spod kontroli kiedy korporacja zostaje zaatakowana przez ludzi, których kult religijny stawia Ksenomorfa w pozycji boga. Tutaj przerwę ponieważ nie chcę zdradzać zbyt wiele, a kolejne wydarzenia są bogate w niespodzianki.
Kiedy odkryta zostaje „rodzinna” planeta Obcych, zaślepiony do nich nienawiścią Hicks godzi się wziąć udział w ekspedycji mającej na celu przechwycenie (!!) jaj i zniszczenie gniazda.
Przed odlotem, odwiedza on w szpitalu Newt, która wyjawia mu, że lekarze zrobili z jej życia piekło i w obliczu wielu bezskutecznych terapii, chcą operacyjnie wymazać jej pamięć. Błaga również, aby zabrał ją ze sobą. Hicks decyduje się uwolnić Newt z ośrodka i razem opuszczają Ziemię w towarzystwie grupy marines. Ich śladem podąża inny statek z bardzo niebezpieczną załogą. W tym czasie, Obcy odbywa podróż na naszą planetę, oczywiście zakamuflowany w ciele „zapłodnionego” człowieka. Narodzony stwór (który okazuje się być Królową) przechodzi w ręce korporacji naukowej, która rozpoczyna masową „produkcję” istot. Wszystko wymyka się spod kontroli kiedy korporacja zostaje zaatakowana przez ludzi, których kult religijny stawia Ksenomorfa w pozycji boga. Tutaj przerwę ponieważ nie chcę zdradzać zbyt wiele, a kolejne wydarzenia są bogate w niespodzianki.
Jak zatem zrealizowano
powyższy scenariusz? Komiks jest brutalny, zarówno merytorycznie
jak i wizualnie. To co obecnie jest normą, w 1988 roku musiało
czytelnika szokować. Pojawiają się tu dosyć krwawe i śmiałe
sceny, nie tylko z udziałem Obcych, a atmosfera bywa dosyć ciężka.
Newt i Hicks (głównie Newt) pojawiają się co jakiś czas jako
narratorzy, nie tylko bieżących wydarzeń, ale też wspomnień i
przemyśleń.
Verheiden położył srogi nacisk na psychologiczny aspekt tego, co przeżywają bohaterowie, a przeżywają wiele. Ich narracja często dryfuje we wręcz filozoficzne rejony, a ich myśli opatrzone są odpowiednimi, surrealistycznymi obrazami. Pewne jest, że zarówno Newt, jak i Hicks, to ludzie na zawsze skrzywieni psychicznie, nie będący w stanie odnaleźć spokoju, nawet (o ile nie zwłaszcza) będąc z dala od Obcych.
Verheiden położył srogi nacisk na psychologiczny aspekt tego, co przeżywają bohaterowie, a przeżywają wiele. Ich narracja często dryfuje we wręcz filozoficzne rejony, a ich myśli opatrzone są odpowiednimi, surrealistycznymi obrazami. Pewne jest, że zarówno Newt, jak i Hicks, to ludzie na zawsze skrzywieni psychicznie, nie będący w stanie odnaleźć spokoju, nawet (o ile nie zwłaszcza) będąc z dala od Obcych.
Stoi to w jaskrawym kontraście
z niemal sielankowym zakończeniem „Aliens”, które sugeruje, że
wszystko się poukłada. Nic się nie poukładało i zarówno
bohaterów, jak i czytelników czeka twarde zderzenie z
rzeczywistością. Pod tym względem, „Outbreak” prezentuje nawet
czarniejszy scenariusz niż zaskakująca śmierć Hicksa i Newt na
początku filmu „Alien 3”.
W tej opowieści, jesteśmy niemal zmuszeni wejść bardzo głęboko w psychikę bohaterów, bardziej niż w jakimkolwiek momencie robi to „Aliens” Camerona (czy nawet „Alien” Scotta). To zupełnie nowe spojrzenie na znane nam postacie i dla niektórych czytelników, którzy liczą na powtórkę z „Decydującego Starcia”, „Outbreak” może okazać się zbyt męczącą lekturą.
Pod względem wizualnym komiks jest czarno-biały, ale jeśli chodzi o oceny dylematów moralnych i rozwoju postaci, to mamy tu pełną gamę kolorów. W filmie „Aliens”, podział na dobrych i złych był wyraźny, zaś tutaj rysy pojawiają się nawet na nieskazitelnych do tej pory obliczach głównych bohaterów.
W tej opowieści, jesteśmy niemal zmuszeni wejść bardzo głęboko w psychikę bohaterów, bardziej niż w jakimkolwiek momencie robi to „Aliens” Camerona (czy nawet „Alien” Scotta). To zupełnie nowe spojrzenie na znane nam postacie i dla niektórych czytelników, którzy liczą na powtórkę z „Decydującego Starcia”, „Outbreak” może okazać się zbyt męczącą lekturą.
Pod względem wizualnym komiks jest czarno-biały, ale jeśli chodzi o oceny dylematów moralnych i rozwoju postaci, to mamy tu pełną gamę kolorów. W filmie „Aliens”, podział na dobrych i złych był wyraźny, zaś tutaj rysy pojawiają się nawet na nieskazitelnych do tej pory obliczach głównych bohaterów.
Bardzo
ciekawie zostali również potraktowani Obcy. We wspomnianym już
„Theory
of Alien Propagation”,
który pojawia się w tym zestawie jako integralna część
„Outbreak”, otrzymujemy bardzo bogatą w treści teorię na temat
życia Ksenomorfów. Nie zdradzę jaką, ale jest to coś pomiędzy
wizją Camerona, a O’Bannona. Jak też wspomniałem, Obcy zostaje
otoczony fanatycznym religijnym kultem, co jest wątkiem nowym i do
dziś rzadko podejmowanym
w kontekście Ksenomorfów.
w kontekście Ksenomorfów.
Pisząc „Outbreak”, Mark
Verheiden inspirował się nie tylko filmami o Obcych. W komiksie
pojawiają się nawiązania do „Łowcy Androidów” i
poniekąd do „Planety Małp”.
Na pewno można jedno oddać scenarzyście – nie próbował on kopiować „Aliens”, ale stworzył swoją, bardzo mroczną wizję kontynuacji. Mimo to, można odnaleźć pewne drobne podobieństwa względem działa Jamesa Camerona – głównie katartyczny charakter powrotu na „planetę Obcych”, który staje się dla głównych bohaterów jedyną szansą na uwolnienie od wewnętrznych demonów.
Verheiden nie zapomina również o „Alien” Scotta. W komiksie pojawia się reprezentant rasy, którą znamy dzięki słynnemu Space Jockeyowi. Nie będę zdradzał szczegółów, ponieważ postać ta związana jest z pewnym istotnym zwrotem akcji, ale zadowoleni będą ci z Was, którzy mieli problem z zaakceptowaniem wizji zaprezentowanej w „Prometeuszu”.
Na pewno można jedno oddać scenarzyście – nie próbował on kopiować „Aliens”, ale stworzył swoją, bardzo mroczną wizję kontynuacji. Mimo to, można odnaleźć pewne drobne podobieństwa względem działa Jamesa Camerona – głównie katartyczny charakter powrotu na „planetę Obcych”, który staje się dla głównych bohaterów jedyną szansą na uwolnienie od wewnętrznych demonów.
Verheiden nie zapomina również o „Alien” Scotta. W komiksie pojawia się reprezentant rasy, którą znamy dzięki słynnemu Space Jockeyowi. Nie będę zdradzał szczegółów, ponieważ postać ta związana jest z pewnym istotnym zwrotem akcji, ale zadowoleni będą ci z Was, którzy mieli problem z zaakceptowaniem wizji zaprezentowanej w „Prometeuszu”.
Wspominałem wcześniej, że
wydana w tym roku reedycja zawiera pierwotną wersję tego komiksu.
Tak się składa, że po premierze „Alien 3” (który wyklucza
wydarzenia zawarte w „Outbreak”), Dark Horse dokonało pewnych
zmian przy kolejnych wydaniach. Główną modyfikacją była zmiana
imion Newt i Hicksa, na Billie i Wilksa. Niektóre z post-Alien 3
wydań były też okrojone. Tym bardziej cieszy, że przywrócono
komiks do oryginalnej postaci.
Co
mogę napisać o stronie wizualnej? Rysunki Marka Nelsona są dosyć
specyficzne. Z jednej strony wydają się być często lekko
nonszalanckie, z drugiej potrafią być bardzo niepokojące, co
doskonale koresponduje ze scenariuszem. Podobnie jak w przypadku
opisywanego już przeze mnie komiksu
„Newt’s Tale”,
nie nastawiajcie się na podobieństwo postaci rysowanych przez
Nelsona do aktorów z filmu. Brak tego podobieństwa z pewnością
ułatwił później decyzję, aby Hicksa i Newt przekształcić w
inne postaci. W tamtych czasach tak się rysowało. Fotorealistyczne
ilustracje trafiały tylko na okładki. Na szczęście Obcy został
zaprezentowany doskonale (zwłaszcza Królowa) i nie można się
tutaj do niczego przyczepić. Tak jak napisałem, styl Marka Nelsona
jest specyficzny i od Waszego gustu zależy, czy będzie Wam
odpowiadał. Ja nie mam z nim problemu. Inną zaś sprawą jest
kwestia braku koloru. Zabieg ten wpływa na podkreślenie diabelskiej
atmosfery całego komiksu, surowa prezentacja zdecydowanie współgra
ze scenariuszem. Może zdarzyć się jednak, że niektóre fragmenty
będą dla Was mało czytelne, zwłaszcza kiedy akcja dzieje się w
plenerze i wszystko (postacie, tło, itd.) wygląda identycznie, nie
różniąc się nawet cieniowaniem. Z tego względu trudno czasami
wyłapać perspektywę, albo dostrzec istotne elementy, które
zlewają się z resztą. Nie jest to jednak plaga całego komiksu, po
jakimś czasie oko przyzwyczaja się do minimalistycznej oprawy.
Kończąc opis „Outbreak”
dodam jeszcze, że seria, ta miała dwie kontynuacje – „Nightmare
Asylum” (oryginalnie wydane w ramach serii „Aliens” między
sierpniem 1989 r., a majem 1990 r.) i „Earth War” (oryg.
czerwiec – październik 1990 r.), które razem tworzą kompletną
całość. Dlaczego zatem nie wydano w ramach rocznicy, całej
historii? Podejrzewam, że wydawnictwo byłoby wtedy zbyt obszerne (i
tak jest, biorąc pod uwagę grubość stron). Ponadto, każda z
serii miała innego autora rysunków i jedynie Mark Verheiden stanowi
dla nich wspólny mianownik.
Nie jest jednak tak, że „Outbreak” kończy się cliffhangerem. To opowieść, która sama w sobie jest kompletna i stanowi furtkę dla pozostałych dwóch.
Nie jest jednak tak, że „Outbreak” kończy się cliffhangerem. To opowieść, która sama w sobie jest kompletna i stanowi furtkę dla pozostałych dwóch.
Na
otarcie łez otrzymujemy w ramach „Aliens 30th Anniversary: The
Original Comics Series” inny rodzynek. Dołączona do zestawu
historia pt.: „Lucky”,
jest krótka i utrzymana w podobnym tonie, co danie główne.
Opowiada o członku załogi statku kosmicznego, który został
opanowany przez Obcych. Główny bohater (lub antybohater) stara się
za wszelką cenę przeżyć, ale odkłada tylko nieuniknione. Komiks
jest mikroskopijny, ale stanowi piękne dopełnienie współpracy
ekipy Verheiden/Nelson/Schubert.
Jeżeli komuś jeszcze jest
mało, Dark Horse dorzucili galerię szkiców Nelsona, oraz
ilustracje z okładek oryginalnej serii.
Czas podsumować wszystko co
składa się na istotę rocznicowej reedycji pierwszego komiksu o
Obcych, który wyszedł ze stajni Dark Horse Comics. Samo „Outbreak”
to dzieło legendarne wśród fanów historii obrazkowych z udziałem
Ksenomorfów, i mimo że wielokrotnie już przedrukowywane, w końcu
doczekało się naprawdę godnego wznowienia. Czy komiks się
zestarzał? Myślę, że wbrew pozorom tak nie jest, zwłaszcza
biorąc pod uwagę trwającą jeszcze modę na retro. Sama historia
jest dosyć intensywna (zarówno jeśli chodzi o treść, jak i
rysunki), ale nie wątpię, że znajdzie się wiele osób, które
docenią takie ujęcie serii Alien. Dodatki w postaci „Theory of
Alien Propagation” i „Lucky”, wstępy i posłowia autorów
oraz galeria szkiców, to prawdziwe wisienki na torcie. Sama forma
wydania jest w istocie godna okazji z jakiej się ukazała. Duży
rozmiar, twarda oprawa, czy grube kartki z czarnymi brzegami, to
tylko kilka z niewątpliwych zalet „Aliens 30th Anniversary: The
Original Comics Series”. Myślę, iż śmiało można stwierdzić,
że otrzymaliśmy definitywne wydanie „Outbreak” i orbitujących
przy nim mini-komiksów. Wydanie, które samo w sobie cieszy oko i
pięknie wygląda na półce.
Na
koniec pozostawiam kwestię dostępności tego wydania w Polsce. Otóż
można je kupić, ale musicie przygotować się na wydatek rzędu
150+ zł. Warto szperać, bo ja swój egzemplarz (nowy, prosto z
półki sklepowej) zakupiłem za o 1/3 mniejszą kwotę, ale z tego
co widzę na stronach sklepów internetowych normą jest cena wyższa.
Nie zmienia to faktu, że dla fanów rysowanych historii i
Obcego, komiks
„Aliens 30th Anniversary: The Original Comics Series”
warty jest takiej sumy pieniędzy i nie wydaje mi się aby
ktokolwiek był potem z zakupu niezadowolony.„Aliens 30th Anniversary: The Original Comics Series”
scenariusz: Mark Verheiden
rysunki: Mark A. Nelson
litery: Willie Schubert
scenariusz: Mark Verheiden
rysunki: Mark A. Nelson
litery: Willie Schubert
okładka: Mark A. Nelson
Tekst pojawił się oryginalnie na stronie Alien Hive.
http://www.alienhive.pl/komiks-aliens-30th-anniversary/
Tekst pojawił się oryginalnie na stronie Alien Hive.
http://www.alienhive.pl/komiks-aliens-30th-anniversary/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz